„Skoro nie znam zasad, to jak mogę je łamać?”.
Ezreal, prężny poszukiwacz przygód, nieświadomy swojego daru magicznego, przeszukuje dawno zaginione katakumby, zadziera ze starożytnymi klątwami i z łatwością radzi sobie z na pierwszy rzut oka niemożliwymi do pokonania przeszkodami. Jego odwaga i zuchwałość nie znają granic, a on sam woli wychodzić z nieciekawych sytuacji drogą improwizacji, częściowo polegając na sprycie, ale głównie na mistycznej, shurimańskiej rękawicy, której używa, by wyzwalać niszczycielskie, magiczne wybuchy. Jedno jest pewne — kiedy Ezreal jest w pobliżu, kłopoty nie pozostają daleko w tyle. Nie wybiegają też zbyt daleko w przód. W sumie to pewnie są wszędzie.
Po godzinach wędrówki przez niezwykle wilgotną dżunglę, chłodne powietrze w podziemnej krypcie jest prawdziwym błogosławieństwem. Jasne, za każdym rogiem może czaić się śmierć, ale równie dobrze może być to chwała. Przechodzę pod kamiennym łukiem, a kłęby kurzu wzbijają się do góry, ujawniając ścieżkę z kolistymi wzorami. Ten grobowiec cieszy się sławą niezdobytego i zabójczo niebezpiecznego. Ponoć żaden odkrywca nie uszedł z niego żywy, ale z drugiej strony, żaden z nich nie był mną.